Nowe sposoby zamawiania jedzenia i interakcji z restauracjami miały już dwa lata by odnaleźć swoją drogę w świadomości użytkowników.
Na początku pandemii wielokrotnie pojawiała się nadzieja, że wirus zaraz zniknie i wszystko będzie “jak dawniej”. Ta narracja została wyparta przez “nową normalność”, którą nakreśla rzeczywistość po pandemii.
W swojej bestsellerowej książce “moc nawyku” dziennikarz The New York Times Charles Duhigg opisał w jaki sposób ludzie kształtują swoje przyzwyczajenia i nawyki, które następnie pozwalają im działać codziennie “na autopilocie”, bez angażowania mózgu w pełni.
W myśl zawartych tam analiz na wytworzenie nowego zwyczaju konieczne są dwa tygodnie. Przy dłuższym powtarzaniu możliwe jest wdrukowanie w siebie całych codziennych rutyn, które pozwolą sprawniej funkcjonować.
Pierwszy lockdown trwał znacznie dłużej, przez co nowe zwyczaje związane z zamawianiem jedzenia miały więcej czasu aby się przyjąć w społeczeństwie.
Aby zrozumieć w jaki sposób pandemia wpłynęła na restauracje koniecnze jest przyjrzenie się rynkowi w trakcie wszystkich trzech etapów pandemii – krótko przed jej wybuchem, w trakcie trwania i w obecnym okresie schyłkowym. Dzięki temu znacznie łatwiej będzie można zrozumieć wpływ zmian na społeczeństwo i przedsiębiorstwa.
Raport “State of the restaurant industry 2019” przepełniony był optymizmem związanym z przyszłością i przewidywaną dynamiką rozwoju. Około połowa właścicieli restauracj uważała, że ich firma jest w lepszej kondycji niż dwa lata wcześniej.
Już wtedy jednak widoczne były oznaki nadchodzących zmian. Według raportu 60% właścicieli przyznało, że zamówienia na wynos oraz z dostawą są wyższe niż jeszcze dwa lata wcześniej. Co więcej, 40% deklarowało zwiększanie inwestycji na rozwój tych kanałów.
Inwestycje te okazały się bezcene gdy w 2020 roku uderzyła pandemia.
Pierwsza fala pandemii i powiązane z nią lockdowny okazały się wyjątkową próbą dla restauracji. Miliony ludzi na świecie zostało zamkniętych w swoich domach, bez możliwości wyjścia, a restauracje nie mogły już obsługiwać klientów – bo ci zwyczajnie nie mogli przyjść. W zależności od rynku i podjętych przez państwa dzialań na rzecz obrony pracodawców, część firm zostało zamkniętych.
W USA około 17 proc. lokali działających na rynku zostało zlikwidowanych z powodu lockdownu. Przekłada się to na 110 tysięcy firm w samym tylko USA.
W praktyce więc lockdown oraz pandemia były dla branży restauracyjnej mocnymi ciosami, po których wielu firmom ciężko się było podnieść. Jednocześnie wśród wielu przedsiębiorstw walczących o każdy dzień działania znalazła się grupa zwycięzców.
Według danych Reutera w trakcie pandemii przychody firmy Uber Eats się podwoiły, osiągając poziom 1,2 mld dolarów w skali globu. Nie oznacza to jednak, że usługi integratorów przejęły cały budżet wcześniej kierowany na rynek restauracji – na rynku pojawiła się nowa konkurencja, z którą jeszcze ciężej jest walczyć.
Zaistniała sytuacja pozwala już w tej chwili wychwycić kilka najważniejszych trendów i zjawisk, które będą miały wpływ na niedaleką przyszłość branży restauracyjnej. Wsród nich wymienić można:
Zgodnie ze wskazaniami wspomnianej we wstępie książki “Siła nawyku” lockdowny i trwająca ponad dwa lata pandemia to wystarczający czas, by konsumenci zdążyli wytworzyć i utrwalić nawyki związane z zamawianiem jedzenia online. Według raportu Restaurant-Hospitality 53 proc. dorosłych wskazało, że zamawianie i kupowanie jedzenia na wynos jest dla nich obecnie jednym z elementów życia codziennego. Co więcej, 68 proc. uważa, że w tej chwili są bardziej skłonni zamówić jedzenie online niż byli jeszcze przed pandemią.
Oznacza to, że z perspektywy restauracji powrót do znanych sprzed COVID czasów dominacji jedzenia na miejscu jest mało prawdopodobne, a rola zamawiania posiłków będzie tylko rosła.
Lockdowny wprowadzone na początku 2020 roku były niespodziewane i nagłe. Jednocześnie państwa w różny sposób wspierały firmy na swoim terenie, a nawet mimo pakietów pomocowych wielu przedsiębiorców stanęło przed wyborem – cyfryzować lub zamknąć biznes.
Integratorzy są najprostszym technologicznie i najszybszym sposobem aby zacząć sprzedawać swoje jedzenie online.
Kupowanie lokalnych produktów wydaje się osobliwe w zestawieniu z rosnącą modą na dostawy. Jednak podobnie jak przeżywające kryzys transporty półprzewodników, tak samo branża HoReCa doświadcza problemów związanych z załamaniem łańcuchów logistycznych.
Według raportu przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte w produkcję żywności uderza przede wszystkim niedobór kadr na każdym etapie – począwszy od plonów gnijących na polach z powodu braku rąk do pracy. Te zebrane jest coraz trudniej transportować ze względu na ograniczenia w ruchu towarów i ludzi.
W takiej sytuacji nie jest zaskakujące, że coraz więcej restauracji i kawiarni stata się zapewnić sobie dostęp do składników pochodzących z lokalnych źródeł, o znacznie krótszym łańcuchu logistycznym. Za tym podejściem przemawiają również rosnące ceny paliw, które z kolei wpływają na transport.
Pandemia obnażyła ryzyko wiążące się z wydłużającymi się łańcuchami logistycznymi, co oznacza, że z perspektywy restauratorów ponowne podjęcie tego ryzyka może być nieopłacalne.
Lockdown okazał się bardzo trudnym doświadczeniemi mimo pozornie niewinnej postaci – ludzie po prostu mieli siedzieć w domach. Według raportu przygotowanego przez Eurofund nawet 40% pracowników na terenie UE zostało z dnia na dzień przeniesionych na pracę zdalną. Przed pierwszym lockdownem jedynie 15 proc. pracowników na terenie krajów UE pracowało z domu choć raz.
Przy zamknięciu cały dzień w domach i odzyskaniu czasu zazwyczaj przeznaczanego na dojazdy ludzie dostrzegli, że gotowanie w domu też może być interesującym rozwiązaniem. Często również sięgali po ten sposób z nudów. Według danych z raportu “The kitchen cooking index” nawet 73 proc. ludzi lubi gotować w domu i sprawia im to przyjemność.
Lockdown był także dla wielu ludzi okazją by lepiej się przyjrzeć swojemu stylowi życia. Przyniosło to duże zmiany w trendach dotyczących wellbeingu i opieki zdrowotnej. Wraz z większą ilością czasu poświęcanego na gotowanie, ludzie mogli sie przyjrzeć produktom, które jedzą i głębiej nad nimi zastanowić.
W zachowaniach konsumentów widać wyraźny zwrot z zamawiania przez telefon do zamówień przy użyciu aplikacji mobilnych. Jest on widoczny przede wszystkim we wzroście popularności tego typu aplikacji. Według danych portalu Statista w 2019 roku bylo 36,4 mln użytkowników takich aplikacji w USA a w 2021 wartość ta wzrosła do 44,1 mln. W 2023 liczba użytkowników szacowana jest na 53,9 milionów.
Według danych portalu BusinessOfApps dynamika wzrostu wynosiła nawet 204% w ciągu ostatnich pięciu lat.
Przy rosnącej popularności aplikacji dfo zamawiania nie jest dziwne, że pojawiają się nowe modele biznesowe w świecie HoReCa. Jednym z najbardziej interesujących jest koncepcja dark kitchens.
Dark kitchen, zwana też czasami cloud kitchen, ciemną kuchnią lub kuchnią wirtualną jest to restauracja, która działa wyłącznie w modelu cyfrowym – nie posiada lokalu w którym serwowane byłyby posiłki. Klient może zamówić swoje jedzenie wyłącznie w dostawie.
Model ten ma wiele zalet, wliczając w to niższe koszty utrzymania oraz znacznie większą elastyczność niż w przypadku stacjonarnej restauracji. Z drugiej jednak strony ciemna kuchnia nie korzysta z takich zalet biznesu offline jak dogodna lokalizacja w miejscu o dużym ruchu.
Ordering Stack to oprogramowanie, które jako jedno z niewielu na rynku w pełni wspiera działanie ciemnych kuchni oraz firm, które opierają swoje działanie na podobnym modelu, na przykład cateringu na zamówienie.
W historii branży HoReCa znaleźć można ciekawą paralelę do obencej sytuacji związanej z systemami do zamówień online.
Pierwsze food trucki pojawiły się w okolicach XIX wieku. Nazywane czasami “karaluchowymi wozami” (roach coaches) pojawiały się przede wszystkim w portach, magazynach i placach budowy, gdzie oferowały odżywcze i kaloryczne jedzenie, aby dać robotnikom energię i siłę na pracę do końca dnia.
Gdy w trakcie kryzysu w 2010 roku siła nabywcza białych kołnierzyków spadła, co spowodowało, że pracownicy biurowi sięgnęli po jedzenie z food trucków. Dzięki temu cała kultura jedzenia ulicznego zyskała na popularności i stała się bardziej modna. Z zewnątrz wyglądało to tak, jakby to w 2010 roku foodtrucki w ogóle się pojawiły. Dla pracowników biurowych to właśnie 2010 rok był rokiem tworzenia się nowego zwyczaju – zamawiania jedzenia z foodtrucków.
W tej chwili pandemia COVID-19 jest dokładnie tym samym dla narzędzi do zamawiania jedzenia online, czym kryzys w 2010 był dla foodtrucków.
Jeśli chcesz porozmawiać o tym jak ordering stack może wspierać Twój biznes, nie wahaj się skontaktować z nami już teraz!